ZBYT WIELE NA BARKI MAMY
Dziwne są marzenia matek – pani Karolina marzy o tym, żeby usłyszeć tupot nóg biegnącego synka.
Mama Artura – pani Karolina jest dzielną, zaradną kobietą. Bywają jednak dni, kiedy brakuje jej łez. Szczególnie, gdy patrzy na swojego synka, który nieporadnie usiłuje przemieścić się, by sięgnąć po ulubioną zabawkę.
Nie czas było załamywać ręce. Mobilizacja wszystkich sił skierowana była na jedno – jak najszybciej i w jak największym zakresie zapewnić dziecku rehabilitację. Zagwarantować jak najwięcej bodźców przywracających synowi zdrowie i sprawność.
Nie jest to takie łatwe, jakby się mogło wydawać. W miejscu zamieszkania rodziny nie ma żadnego ośrodka rehabilitacyjnego, a terapia domowa wymaga kwalifikacji i sprzętu. Jednak zdeterminowana matka spod ziemi załatwi wszystko. Już w odległej Ostrowii Mazowieckiej zaklepano serię zajęć z częścią specjalistów, już zakupiono ortezy, już skontaktowano się z fizjoterapeutą gotowym przyjeżdżać do dziecka. Jedne warunek – nie za darmo.
Na rehabilitację Artura składa się wiele zabiegów: masaże, terapia ruchowa, logopedia, terapia pedagogiczna i zajęciowa. Godzina pracy rehabilitanta, to 80-120 zł. Żeby efekt pracy był widoczny, takich godzin potrzeba pięć w tygodniu.
Determinacja mamy w zdobyciu środków na opłacenie leczenia dziecka doprowadziła nas do tego miejsca – gorącej prośby do życzliwych Darczyńców.
NIE JEST ŁATWO PROSIĆ
Stąd nasza gorąca prośba o wsparcie.
Wskazana w zbiórce kwota pozwoli na zakup pionizatora i zapewnienie zajęcia dla chłopca na kwartał.
Co będzie dalej? Zobaczymy.
Wszystko zależy od postępów Artura, warunków, jakie stworzą sąsiednie ośrodki wspomagania, dalszych zaleceń i możliwości.
WIEMY JEDNO – NIE PRZERWIEMY WALKI.
Nagrodą jest:
– zaraźliwy śmiech dziecka, kiedy uda mu się wdrapać na huśtawkę;
– uśmiech, kiedy małemu złośnikowi uda się zgromadzić przy sobie wszystkich bliskich, bo nie lubi być sam – choć nie mówi, całym sobą buntuje się przeciwko pozostawieniu go choćby na chwilę;
– błogi wyraz twarzy, gdy wyłudzi swoje ulubione frytki – to nic, że po nich czasami boli brzuch – warto się poświęcić dla chwili łakomstwa.
Nie liczmy na więcej.
Pomóżmy.
Słowa wsparcia od darczyńców
Wczytuję...