Dziś mija kolejny rok od dnia, w którym fundacja została wpisana do KRS. To zwykła data w kalendarzu, ale dla nas ma ogromne znaczenie. Właśnie wtedy, 27 listopada 2002 roku, zaczęła się droga, która prowadzi nas do setek dzieci i ich rodzin. Formalny wpis to tylko urzędowy moment, ale za nim stoją ludzie, ich historie i to wszystko, co wydarzyło się później.
Od tamtej chwili każdy dzień wygląda podobnie. Ktoś dzwoni, bo potrzebuje pilnej rehabilitacji. Ktoś inny prosi o pomoc w zakupie sprzętu, który powinien być oczywisty, ale w rzeczywistości jest poza zasięgiem. Pojawiają się nowe subkonta, nowe choroby, nowe nadzieje. I mimo zmęczenia nigdy nie ma poczucia, że to praca jak każda inna. Bo to są dzieci i rodzice, którzy liczą na to, że ktoś stanie obok nich, kiedy sami nie dają rady.
Rocznica przypomina nam, po co to wszystko robimy. Ale nie świętujemy jej wśród fajerwerków. Nie liczymy, ile to już lat. Nie ma balowania ani szampana. Ten czas zawsze wypada wtedy, kiedy działamy najmocniej, bo szykujemy prezenty świąteczne i wspieramy rodziny, które mają wyjątkowo trudny koniec roku. W praktyce oznacza to dodatkowe telefony, szybkie decyzje, bieganie z dokumentami i szukanie rozwiązań tam, gdzie inni już się poddali.
Nie robimy wielkiego święta, ale jest w nas ogromna wdzięczność. Bo prawda jest taka, że fundacja nie istnieje bez ludzi, którzy ją wspierają. Każda wpłata, dar rzeczowy, każde udostępnienie naszej zbiórki i każde dobre słowo sprawiają, że możemy realnie pomagać. To darczyńcy podtrzymują całe to działanie. Dzięki nim dziecko dostaje rehabilitację, sprzęt, leki albo po prostu ciepłą zimową kurtkę.
Dlatego w tym dniu chcemy przede wszystkim powiedzieć dziękujemy. Za zaufanie. Za wrażliwość. Za to, że jesteście z nami nie od święta, tylko wtedy, kiedy naprawdę trzeba.
I obiecujemy jedno. Będziemy działać dalej, najlepiej jak potrafimy.



