Maksymilian Wrona urodził się 18 stycznia 2011 roku.
Już gdy się urodził, miał czerwone policzki i ciemieniuchę, a później w szybkim czasie jego skóra zaczęła pokrywać się coraz większą wysypką. W wieku 5 miesięcy po raz pierwszy trafił do szpitala. Było podejrzenie, że ma alergię na mleko. Okazało się, że Maks jest uczulony prawie na wszystko. Jego skóra niemal bez przerwy i niemal w całości pokryta jest bardzo swędzącymi krostami. Pojawiają się one również w uszach, nosie i ustach. Chłopiec jest na diecie bezmlecznej, nie może jeść żadnej żywności przetworzonej – wszystkie warzywa i owoce tylko z własnego ogródka. Kołdra, poduszka i materac Maksia muszą być antyalergiczne, a ubranka wyłącznie bawełniane. Pomimo przestrzegania wszelkich zaleceń żywieniowych i postępowania zgodnie ze wskazaniami lekarzy Maksio wciąż cierpi.
Sytuację zdrowotną Masymiliana pogarszają warunki mieszkaniowe, w jakich żyje rodzina. Rodzice wygospodarowali niewielkie mieszkanko przebudowując część obory. Pomimo starań wciąż jest tam wilgoć, czasami pojawia się zabójczy dla Maksa grzyb. Chłopiec marzy o własnym pokoju, ale w tej chwili i tak musi spać z którymś z rodziców, gdyż trzeba pilnować, żeby przez sen się nie drapał.
Maks przyjmuje mnóstwo leków, w tym sterydy. Jego skóra musi być ciągle nawilżana, inaczej boleśnie pęka. Ubrania nasiąkające balsamem i maściami jest bardzo trudno doprać, tym bardziej, że skuteczne proszki do prania uczulają.
Lekarze zalecili leczenie klimatyczne – najlepiej byłoby oddychać nad morzem. Szczególnie wskazane jest Aren we Francji. Oczywiście pozostaje to tylko w sferze marzeń, gdyż dochody rodziców pozwalają jedynie na bardzo skromne życie.
Leki, balsamy, dojazdy do lekarzy, niezbędne odżywki, wizyty lekarskie, wszystko to kosztuje miesięcznie powyżej 1000 zł. Wydatki ciągle trzeba ograniczać. Aby wykorzystać wszystkie możliwości pomocy Maksowi potrzebne jest wsparcie.