Wojtek Syperek mówi “wytujjał się” zamiast „wyturlał się”, “Zosia idzie na chój” zamiast “Zosia idzie na chór”. Dla jego dziewięcioletniej siostry te “łamańce” to powód do śmiechu. A dla mnie z jednej strony radość, że mój syn mówi coraz więcej, a z drugiej strony cały czas powód do martwienia się, czy będzie lepiej.
Wojtek (woj. mazowieckie) urodził się w kwietniu 2014 r. Od 2017 roku ma oficjalną diagnozę autyzm dziecięcy. Nasza droga do tego co jest teraz zaczęła się prawie od urodzenia. Najpierw dwa lata rehabilitacji ruchowej zanim postawił pierwszy krok. W międzyczasie doszedł logopeda, psycholog, integracja sensoryczna. Kolejne 1,5 roku zanim od dziecka usłyszałam pierwsze sensowne słowa. Teraz jest już “lepiej”. Mam w domu wesołego, ciekawego świata pięciolatka, na pierwszy rzut oka nie różniącego się od zdrowych rówieśników. Potrafi sam się najeść, napić i założyć spodnie i buty (przy koszulce i kurtce potrzebuje jeszcze pomocy). Potrafi powiedzieć, co chce zjeść (najlepiej kanapki z żółtym serem :)) i nawet w prostych zdaniach powie, co robił w przedszkolu. Ale dalej zamyka się w pokoju, kiedy w domu jest ktoś inny niż mama, tata i siostra. Tłum (nawet większa ilość ludzi w autobusie) albo głośne dźwięki potrafią wywołać u niego histerię. Tylko my rodzice, panie w przedszkolu integracyjnym i terapeuci wiemy, że dużo jest jeszcze do zmiany w sferze emocji i mowy. W przedszkolu ma zapewnione zajęcia z logopedą, psychologiem i SI w ramach bezpłatnej terapii. Natomiast dodatkowe zajęcia stymulujące mowę, poprawiające skupienie i korygujące nieprawidłowe reakcje w różnych obszarach to koszt około 2000 zł za tygodniowy turnus. Każda dodatkowa pomoc jest nieoceniona, bo dzięki różnym specjalistom mój syn uczy się przekraczać swoje ograniczenia i lęki, a w przyszłości będzie sobie radził jako samodzielny dorosły człowiek.
Joanna Syperek – mama Wojtusia