JESTEM >> TYŁ NA PRZÓD <<
A przeszedł bardzo dużo.
Przyszedł na świat z z chorobą genetyczną Reckinghansena, która wywołała nadciśnienie tętnicze nie do wyleczenia. Walka z ciśnieniem krwi rozpoczęła się, gdy chłopiec miał 1,5 roku i wiadomo, że nigdy nie będzie miała końca.
Od osób nierozumiejących zagrożenia słyszymy czasem: „Wielu ludzi walczy z nadciśnieniem, więc o co tyle hałasu…”
Otóż „HAŁASUJEMY” o ŻYCIE.
Tomek (w dużej mierze właśnie z powodów nadciśnienia) ma powiększoną komorę serca, powiększoną wątrobę oraz śledzionę, również pozwężanych kilka tętnic w tym aortę główną. W głowie ma powiększony nerw wzrokowy. Na aorcie głównej powstał tętniak, który w tej chwili stanowi główny element bezpośrednio zagrażający życiu.
Tomasz jest już po jednej operacji założenia stendu w aorcie koło serca, a w ostatnich dniach przeszedł walkę o zachowanie nerek – obie były uszkodzone i przewidywano konieczność przeszczepu.
Lekarze dokonali cudu.
Jak to w jednym zdaniu określiła mama Tomka – „Wycięli z tyłu, przeszczepili do przodu i działają… Chyba”
Oczywiście nie było to takie proste, ani mama nie traktuje skomplikowanego zabiegu autotransplantacji tak niefrasobliwie, jakby można było sądzić z jej opowiadania. Rodzina jest bardzo wdzięczna za zaangażowanie lekarzy, ich umiejętności i efekty pracy. 13 stycznia dla Tomka nie był pechowy, tylko szczęśliwy. Jego stan po zabiegu ustabilizował się na tyle, że z OIOM-u przeszedł na oddział nefrologii. Dzięki bardzo trudnej operacji ponownego wszczepienia własnych nerek odpadł problem odrzutu obcego organu, bo został zachowany własny. Odpada podawanie kosztownych leków immunosupresyjnych. A co najważniejsze, już nie będzie spędzał snu z oczu problem moralny związany z pozyskaniem organów do transplantacji. Własne, „naprawione” nerki Tomka „ruszyły” i w tej chwili pracują.
Kłopotów przysparza jednak proces rekonwalescencji.
DOJŚĆ DO SIEBIE
Tomasz ma obniżoną odporność, jest również alergikiem na wilgoć, pleśń, zwierzęta oraz kurz. Przy tak osłabionym organizmie powinien przebywać w przyjaznym otoczeniu, w powietrzu wolnym od zanieczyszczeń i pod kontrolą specjalistów.
Takie warunki do rekonwalescencji miałby na turnusie zdrowotnym. Rodzice marzą o tym, żeby móc wywieźć Tomka do ośrodka uzdrowiskowego, gdzie nadal pozostawałby pod nadzorem lekarzy i gdzie mógłby się wzmocnić przed powrotem do codzienności. Jednak koszty takiego wyjazdu przekraczają budżet rodziny.
Pobyt syna w szpitalu w znacznym stopniu obciążył i tak skromne dochody rodziców. Nie można też liczyć na obniżenie kosztów dotychczasowego leczenia Tomka, bo nadal będzie musiał przyjmować drogie leki, nadal będzie dojeżdżał na badania i do specjalistów.
Aby chłopiec miał możliwość powrotu do siebie po zabiegu potrzebna jest pomoc.
Będziemy wdzięczni za choćby najdrobniejsze wsparcie.