Eliza Wasilewska urodziła się w 2002 roku.
Ma przewlekłą niewydolność nerek (schyłkowa niewydolność nerek), niedoczynność tarczycy, nadciśnienie tętnicze, zespół hemolityczno-mocznicowy. Jest po pneumokokowym zapaleniu płuc.
W dzieciństwie córka przeszła sepsę, która dokonała spustoszenia w jej organizmie. Najbardziej ucierpiały nerki. Elizka przebyła szereg operacji i zabiegów, ale nie udało się ich uratować. Podjęliśmy dializy otrzewnowe, które przez dwa lata zastępowały nam nasze nerki. Po tym okresie szczęście się do nas uśmiechnęło – córka dostała przeszczep. Był dla nas to czas odpoczynku, rehabilitacji, odzyskiwania sił i regeneracji organizmu Elizki po dializach, które wykańczały ją fizycznie i psychicznie tak jak częste wyjazdy na kontrole do Wrocławia, zapalenie otrzewnej i kolejne pobyty w szpitalach.
Ponieważ Eliza dzieciństwo spędziła na oddziałach szpitalnych a nie na placach zabaw jak inne dzieci, więc ten przeszczep był dla nas cudem. Córka mogła pójść do szkoły, spotykać się z rówieśnikami i żyć może nie całkiem normalnie, ale dla nas to było dużo.
Po siedmiu latach nasza zastępcza nerka przestała pracować, próbowano ją jeszcze pobudzić do podjęcia pracy ale chyba tak musiało być… Podjęta została decyzja o wszczepieniu cewnika permanentnego i rozpoczęciu dializ – tym razem hemodializ. Trzy razy w tygodniu po cztery godzimy razem z córką jeździliśmy z Legnicy do Wrocławia na dializy.
Elizka masakrycznie znosiła zabiegi (wymioty, bóle głowy, osłabienie organizmu). Przez cztery lata prowadziliśmy Elizkę za rękę, bo widzieliśmy, że jest już bliska poddania się (została podjęta opieką psychologa szpitalnego na stacji dializ) i nagle telefon – Warszawa, drugi przeszczep.
I znów cud, bo Elizka coraz gorzej znosiła dializy, zaczęły się problemy z sercem, brak apetytu, co prowadziło do niedożywienia córki, anemia. Elizka znów regeneruje organizm, odzyskuje siły i widać chęć życia w jej oczach i uśmiech na jej twarzy.
Od samego początku leczenia mamy stałe leki i leki dochodzące, związane z aktualnymi wynikami analiz, do tego dochodzi obniżona odporność organizmu przez leki immunosupresyjne, co powoduje częste łapanie infekcji. Należymy do poradni wad serca we Wrocławiu, poradni endokrynologicznej we Wrocławiu, poradni stomatologicznej w Warszawie, poradni transplantacji nerek i w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Nasza dieta polega na wykluczeniu dużej ilości cukru, ponieważ mamy cukrzycę polekową, spożywania dużej ilości potasu i soli.
Nasza rodzina składa się z czterech osób: mama Basia, tata Piotr, Elizka, która ma 15 lat i najmłodsza Maja ma 3 i pół roczku. Razem z partnerem podjęliśmy decyzję, że to ja zrezygnuję z pracy i od prawie czterech lat nie pracuję na rzecz opieki nad Elizką. Tata Piotr nie jest biologicznym tatą córki, ale lepszego nie mogłaby mieć. To on czuwał przy niej po wybudzeniach po operacjach i był przy niej w tych złych momentach i w tych dobrych chwilach. Córka nazywa go czterolistną koniczynką, bo jest jej amuletem na szczęście. Ona jest jego oczkiem w głowie a on jest jej tatusiem.
Nigdy nikogo nie prosiliśmy o pomoc zawsze staraliśmy się podołać wszystkiemu sami – uważaliśmy, że są bardziej potrzebujący niż my, ale nasza sytuacja w tym momencie skłania nas o prośbę, apel o pomoc dla naszej Elizki. Ciągłe wyjazdy na badania do Warszawy i poradni wiążą się z kosztami (sama Warszawa to jest wyjazd 4 razy w miesiącu a co miesiąc córka też musi pojawiać się na kontroli w innych poradniach), do tego dochodzą leki, bez których córka się nie może obyć. Nigdy nie narzekaliśmy na nasze życie a Elizka nigdy nie skarżyła się na swój los. Staramy cieszyć się tym co mamy i dawać dzieciom tyle ile możemy. Staramy się, aby jak najmniej córka odczuwała to, że jest chora. Chcemy, by żyła normalnie, choć gdy patrzy na blizny na swoim ciele to widzę jak stara się je pozakrywać, żeby jej nie przypominały o tym co przeszła.
Kocham ją za to że jest tak dzielna i tak silna i pełna miłości.
Pozdrawiam
Mama Elizki.