Tomek urodził się chory. Długo doszukiwano się podłoża nieharmonijnego rozwoju chłopca. Przyczyna problemów z chodzeniem nie była skryta w bioderkach chłopca, a brak mowy w nieśmiałości jak przypuszczali rodzice, a w uszkodzonym mózgu. Rok temu u Tomcia lekarze zdiagnozowali mózgowe porażenie. Pierwsza rozmowa po diagnozie, statystyki, trudy leczenia, brak szpitali i specjalistów. Myślałam, że to standardowa procedura, że lekarz musi o tym wspomnieć, wierząc, że u nas to tak nie będzie wyglądać… Wygląda.
Już nie wylewam oceanu łez dlaczego takie nieszczęście spotkało naszego synka. Skończyły się rozmyślania i analizowanie każdego dnia, wyrzuty sumienia i rozszarpywanie natrętnych myśli. Nigdy niepoznany przyczyny, dlaczego nasz synek jest chory. Po prostu tak jest. A my musimy zrobić wszystko by żyło mu się łatwiej…
Teraz wiem, że to od nas – rodziców zależy, czy nasze dziecko dostanie właściwe leczenie i rehabilitację. Od tego, jak będziemy drobiazgowi i wytrwali. – Jeśli zabraknie nam siły, Tomuś będzie mieć mniejsze szanse na sprawność, na dorastanie bez bólu. Wszystkiego musieliśmy się dowiedzieć na własną rękę. Najbardziej pomocni są rodzice innych dzieci. Dzielą się swoimi doświadczeniami, wymieniają wiedzą gdzie i jak szukać pomocy. W ten sposób łatwiej przetrwać i pokonać bezradność. Dzielimy się lękami, doświadczeniami ale i łzami bezsilności. Najlepszym lekarstwem dla Tomusia jest rehabilitacja. Najgorszym, czas oczekiwania na wizytę. Jeśli los nam sprzyja, to rehabilitacja zaczyna się w ciągu kilku tygodni, jeśli nie, zdarza się, że czas oczekiwania na kilka godzin rehabilitacji przysługującej z NFZ wynosi kilkanaście miesięcy. To wszystko opóźnia rehabilitację i szansę na samodzielność dla naszego synka. Choć wyduszająca najboleśniejszy łzy niczym grochy, w przyszłości zaprocentuje w postaci samodzielności i pewności siebie.
Naszym największym wrogiem jest upływający czas. Nie za rok, pięć – teraz jest najważniejszy czas, kiedy Tomcio jest w wieku, w którym łatwiej o nowe umiejętności. Pełni napięcia i bojaźni spoglądamy na paluszkach w przyszłość, czy uda nam się osiągnąć upragniony cel – namiastkę samodzielności dla Tomusia. Właściwie ta samodzielność Tomka stała się celem i sensem naszego życia. Rehabilitacja to niezwykle trudny proces. Wielomiesięczna, systematyczna walka przynosi małymi kroczkami pierwsze efekty. Każdy kolejny tydzień rehabilitacji to kilka kropel bolesnych łez mniej i kilka najpiękniejszych słów z Tomcia ust więcej. Niestety już dzisiaj wiemy, że choć już tak wiele za naszym synkiem, będzie to proces długotrwały, a co najgorsze niezwykle kosztowny, gdyż przysługująca z NFZ ilość godzin (1 godzina w tygodniu) to kropla w morzu potrzeb do walki z chorobą.
Jedyną pracują osobą, jest tata Tomka. Gdy rodzice dowiedzieli się o chorobie syna, całe oszczędności oraz skromną pensję w całości przeznaczyli na pomoc dla syna. Dziadkowie również pomagają jak tylko potrafią. Miłości w skromnym domu nigdy nie brakowało, ale ona nie wystarczy by zapewnić najlepszą opiekę dla chłopca. Pomóżmy, by brak pieniędzy nie odebrał jedynej szansy na namiastkę samodzielności dla Tomcia.
Słowa wsparcia od darczyńców