SZPITALNE ŻYCIE
Kolejna przygoda szpitalna z powodu zachłyśnięcia Natalki.
Nauka połykania przynosi powolne efekty, ale nadal Natalka ma problem z wydzieliną z oskrzeli, przez którą się dusi. Dusi się, nie pokasłuje, tylko DUSI SIĘ.
W tej chwili jest w domu z kolejną serią antybiotyków. Żeby nie musiała łykać tabletek, dostała leki wziewne.
Mama nadal nie śpi, bo nocami czuwa nad oddechem córki.
Potrzebują wsparcia. Oczywiście w postaci wpłat na fundacyjne konto, żeby mogły wykupić kolejną porcję leków i pieluch, ale także łakną słów otuchy, pocieszenia i wyrazów zrozumienia.
Prosimy Was o pieniądze, ale również o ciepłe wpisy w komentarzach. Niech wiedzą, że nie są same.
POCZATEK NOWYCH KŁOPOTÓW
Początek nowych kłopotów zaczął się niewinnie:
Natalka miała problemy trawienne. Aby zbadać wnętrze jej przewodu pokarmowego podano kontrast w celu dokładnego prześwietlenia. Odbyło się to tak nieszczęśliwie, że dziewczyna zachłysnęła się lekarstwem. Baryt trafił do płuc.
Zaczęły się problemy z oddychaniem i absorbowaniem tlenu do krwi.
Nie można żyć bez powietrza.
Życie Natalki wisi na włosku.
Na szpitalne łóżko trafiła z tego powodu na początku listopada i do 16 lutego ani ona, ani nieodłączna Mama nie opuściły oddziału.
W krótkiej przerwie problematycznej poprawy kilka tygodni spędziły drżąc o każdy oddech w domu, żeby 14 kwietnia wrócić pod szpitalny dach.
Odessanie barytu z oskrzeli udało się połowicznie. Trwają komplikacje z tym związane.
Natalka musi być pod stałą kontrolą.
Jej życie upływa między szpitalem w Lublinie a kliniką na Żwirki i Wigury w Warszawie.
Adam (brat Natalki) zostaje pod opieką kochającej babci. Pomimo własnych ograniczeń stara się pomagać. Dowozi ciuchy, wydzwania, żeby dowiedzieć się o stan zdrowia siostry. To on na bieżąco informuje Fundację o postępach terapii.
W przerwach między pobytami w szpitalu trwa walka rehabilitantów – zaniedbane przykurcze znów trzeba rozciągać i rozmasować.
Poniżej przeczytaj o codzienności Natalki przed zachłyśnięciem:
ŻYCIE NIE ZAWSZE ZNACZY TO SAMO
Żyć nie zawsze znaczy to samo. Dla jednego żyć, to żeglować z wiatrem, śpiewać przy ognisku, zdobyć Rysy, czy wystawić głowę z pędzącego Porsche. Natomiast dla Natalki życie, to obrócenie się na drugi bok, aby nie dostać odleżyn, zmiana pieluchy, czy z trudem wypowiedziane słowo ma-ma.
ŻYCIE NATALKI
Natalia uradziła się w 2003 roku. Mieszka z mamą i niepełnosprawnym bratem w Parczewie (woj. lubelskie). Już od urodzenia było wiadomo, że przez całe życie będzie potrzebowała, oprócz miłości i ciepła, stałej opieki.
Natalka jest bowiem osobą całkowicie niepełnosprawną.
Ma wodogłowie, astmę oskrzelową, porażenie mózgowe (czterokończynowe) i nie widzi. Wymaga całodobowej opieki. Trzeba ją karmić, przewijać, odwracać z boku na bok. Natalka nie mówi, nie chodzi, nie utrzyma w ręku kubeczka kakao, nie kontroluje odruchów fizjologicznych.
Oprócz codziennej pielęgnacji Natalka wymaga regularnego podawania leków i intensywnej rehabilitacji. Bez tego ma problemy z oddychaniem, a przykurcze jej mięśni pogłębiają się.
Ale zarówno leki, jak i specjalistyczne ćwiczenia kosztują.
ŻYCIE MAMY
POMOC POTRZEBNA OD ZARAZ
W imieniu Natalki oraz jej rodziny prosimy wszystkie osoby o wsparcie finansowe, które zapewni dziewczynce trzymiesięczne lepsze ŻYCIE.
Słowa wsparcia od darczyńców